Marian Piłka Marian Piłka
2428
BLOG

Upadek Europy

Marian Piłka Marian Piłka Polityka Obserwuj notkę 15

 

W mediach toczy sie dyskusja nad kryzysem strefy euro. Pojawiaja sie dywagacje, czy ta strefa sie rozpadnie i jakie mogą być konsekwencje upadku wspólnej waluty, albo przynajmniej jakie będą konsekwencje wyjścia jednego, czy kliku państw z tej strefy. Poczucie kryzysu, zwątpienia w przyszłość, lęku przed konsekwencjami rozpadu Unii, zastąpiły w mediach dominujacy do niedawana  urzędowy optymizm. Frazesy o "solidarności' europejskiej zastępują nacjonalistyczne w swej treści postulaty ratowania za wszelką cenę niemieckich i francuskich banków. Zaś z zapewnień o ratowaniu "wspólnej Europy" wyziera coraz jawniej   determinacja utrzymania hegemoni niemiecko-francuskiej na naszym kontynencie. Dla pozostałych zaś państw powstaje pytanie, dlaczego ich społeczeństwa  mają płacić koszty, za nie swoje długi i dlaczego ma być utrzymywana wspólna waluta blokujaca rozwój ekonomiczny słabiej rozwiniętych gospodarek. Nie ulega wątpliwości, że obecny kryzys,  dotyka samej istoty zdolności Unii Europejskiej do współzawodniczenia z innymi obszarami gospodarczymi współczesnego świata. Już co najmniej od przeszło dwu dekad, kraje europejskie, nadal bardzo zamożne, nie są w stanie nadążyć za tempem rozwojowym, nie tylko  gospodarek azjatyckich, ale także latynowskich. A w ostatniej dekadzie wyraźnie ożywiły sie nawet gospodarki afrykańskie. "Trzeci" świat nie tylko jest już od dawna zdekolonizowany, ale to on teraz  kolonizuje demograficznie i ekonomicznie dawne państwa kolonialne.Europa jako całość  nie tylko  nie nadąża za tempem rozwojowym współczesnego świata, ale obecny kryzys zadłużeniowy wyraźnie degraduje i marginalizuje  jej pozycję w światowym rankingu. W 2050 roku ludność naszego kontynentu będzie liczyć już tylko 5% światowej populacji, ale i to będzie populacja stara i nie zdolna do konkurencji.A pozycja ekonomiczna  naszego kontynentu juz sie  stopniowo dostosowuje do pozycji demograficznej.

Dziś już nie ulega wątpliwości, że obecny kryzys nie jest zjawiskiem cyklicznym, ale jest symptomem upadku naszej cywilizacji.  Dlatego warto  refleksję nad obecnym kryzysem  poszerzyć o przemyślenia Arnolda Toynbe`go nad rozwojem i upadkiem cywilizacji,  dokonywane w latach 30-tych i 40-tych  ubiegłego wieku.  Jego wielotomowe dzieło zostało streszczone w "Studium historii "sporządzonym w połowie lat 50tych, a w polskim tłumaczeniu wydanym w roku.2000.  Wydanie tego wiekopomnego dzieła nie spotkało sie w polskiej debacie intelektualnej, praktycznie z żadnym zainteresowaniem.A przecież Toynbee analizując zjawisko istnienia człowieka w jego cywilizacyjnym wymiarze, wypracował szereg kategorii intelektualnych pozwalajacych na  rozpoznanie stanu  rzeczywistości   i jej zdefiniowanie  w kategoriach cywilizacyjnego rozwoju. Toynbee w przeciwieństwie do Oswalda Spenglera nie jest determninistą. Uważa, że to ostatecznie zdolności człowieka  do odpowiedzi na cywilizacyjne wyzwania decydują o charakterze jego społecznego  rozwoju.

Używa on szereg kategorii do opisania powstania,  rozwoju i upadku cywilizacji na przykładzie dwudziestu sześciu wyodrębnionych formacji. Gdy pisał swoje dzieło uznawał istnienie ośmiu  jeszcze żywych cywilizacji, z których wszystkie poza cywilizacją zachodnego chrześcijaństwa były w stanie cywilizacyjnej agonii.  W latach 30-tych zadawał pytanie o stan naszej cywilizacji. Uważał, że nie weszła ona jeszcze w etap dezintegracji, bowiem  nie wytworzyła jeszcze własnego państwa uniwersalnego. Dla Toynbee`ego powstanie państwa uniwersalnego, takiego jak na przykład Cesarstwo Rzymskie dla cywilizacji helleńskiej było symptomem upadku, wyrażającym sie w zaniku zdolności twórczych. Dla tego autora państwa uniwersalne powstawały po długim okresie walk i zaburzeń. A samo ich powstanie bylo witane przez społeczeństwa z radością, jako gwarancja  bezpieczeństwa i stabilności. Cesarstwo Rzymskie, które przez wielu historyków było traktowane, jako apogeum rozwoju cywilizacji helleńskiej, dla Toynbee`ego jest symtomem wyczerpania sie sił twórczych ówczesnej cywilizacji. Państwo to pozwalało odetchnąć społeczeństwom po wiekach wojen i żyć w spokoju, ale  to uniwersalne państwo jest instytucją cywilizacyjnie defensywną. Nie jest ono w stanie mobilizować do twórczych odpowiedzi na społeczne i kulturowe wyzwania. Jest zdolne co najwyżej do jałowego militaryzmu, terytorialnej ekspancji czy technicznych innowacji. Ale nie jest zdolne  odpowiedzieć na najważniejsze egzystencjalne wyzwania, a w konsekwencji, także w dziedzinach, w których wydaje się konkurencyjne, ostatecznie  ponosi klęskę. Bowiem twórcza mniejszość, która była motorem rozwojowym cywilizacji w okresie jej cywilizacyjnego wzrastania,  zamienia sie w mniejszość dominującą, panującą i korzystającą ze swej dominacji, ale już   niezdolną do twórczych odpowiedzi na różnorakie wyzwania. Dlatego ucisk społeczny zastępuje przywództwo, a przeciwko tej społecznej i intelektualnej przemocy rodzi sie i rozwija proletariat wewnętrzny, jako siła społeczna delegitymizujaca dominującą mniejszość. Pojęcie proletariatu wewnętrzego, którym w Cesarstwie Rzymskim, Toynbee określał chrześcijaństwo, jest, po kategorii państwa uniwersalnego i  dominujacej mniejszości kolejna kategorią pozwalajacą zdefiniować symptomy upadku cywilizacyjnego. Ostatnią ważna kategorią w definiowaniu  upadku, jest kategoria proletariatu zewnetrzego. W Cesarstwie byli to germańscy barbarzyńcy, którzy ostatecznie zadali śmiertelny cios cywilizacji helleńskiej.

Gdy w latach 30-tych Toynbee pisał swe dzieło , to stwierdził, że nasza cywilizacja jeszcze nie wkroczyła w okres dezintegracji wyrażajacy sie powstaniem państwa uniwersalnego. A zatem twierdził, że znajdujemy sie jeszcze w fazie  okresu zaburzeń i walk wewnętrzych. To  także kategoria w jakiej ujmował cywilizacje po okresie wzrostu i wstrzymania rozwoju. W starożytności ten okres ujmował, jako czas pomiędzy wyprawą Aleksandra, a powstaniem Pax Romana w czasach Cesarstwa. Jego twierdzenie  odnośnie  wspólczesności, jako okresu  jeszcze walk i zaburzeń,   potwierdził wybuch samobójczej cywilizacyjnie  II wojny swiatowej.

Dzis jesteśmy jednak w drugiej dekadzie XXI wieku i możemy kategorie Toynbee`ego zastosować do obecnej rzeczywistości. W przeciwieństwie do lat 30-tych możemy stwierdzić, że nasza cywilizacja storzyła już państwo uniwersalne. Jest nim Unia Europejskka, która nie jest zwykłym tylko sojuszem, czy związkiem państw, ale w miare upływu czasu, coraz bardziej przejmuje kompetencje państw narodowych. Obecny kryzys jest także okazją do nadania tej instytucji kompetencji ściągania podatków i utworzenia "rządu ekonomicznego". Koncepcja Unii spełnia wszystkie wymogii państwa uniwersalnego w terminologii Toynbee`ego. Wyrazem jego działalności jest bardzo intensywny proces uniformizacji krajów członkowskich  i podporządkowanie ich 'europejskim" standartom. Ta uniformizacja, dla naszego autora będąca wyrazem upadku cywilizacyjnego, jest emanacją władzy dominującej mniejszości. Dla niego bowiem wzrastranie cywilizacji jest związane z  różnicowaniem  jej odpowiedzi na  poszczególne wyzwania, jest tworzeniem bogactwa,  różnorodności i pluralizmu. A upadek jest zmierzchem tej wielokolorowej odpowiedzi na bogactwo społecznych i kulturowych bodzców.

Uniformizacja i standaryzacja jest wyrazem zaniku twórczych zdolności dominujaceuj mniejszości.  W państwie uniwersalnym rządząca mniejszość nie ma już zdolności do przewodzenia, do pociagnięcia za soba społecznej energii mocą samych propozycji rozwiązań cywilizacyjnych wyzwań. Zaś utrzymanie swojej pozycji i władzy wymaga aparatu przemocy i przemocy prawa.Panująca mniejszość  nie tylko nie wyznacza kierunków rozwoju, ale  co najwyżej może jedynie  manipulować społeczną energią w celu osłabienia jej presji na rządzącą mniejszość. Ale nie ma już tego uroku i powabu jakim cieszą sie twórcze mniejszości wnoszące do życia społecznego nowe spojrzenie i nowe rozwiazania i mocą samej swej odwagi intelektualnej pociagają  dynamiczna część społeczeństwa za sobą. Co więcej sama ulega kulturowej wulgaryzacji. Swoje panowanie dominujaca mniejszość nie legitymizuje nowatorstwem przywództwa, ale odwołuje sie do stabilizacji, spokoju, wygody. A egzekwowanie swej władzy zawierza sile państwowego aparatu.Przywództwo dominujacej mniejszości jest już jałowe i nie wnosi niczego twórczego. Jest ono czysto defensywne. Nawet  militaryzm, który jest często jedyną formą ekspansywną upadajacej cywilizacji na wyzwania zewnetrze,  prowadzi do pogłębienia wyjałowienia społecznego dziedzictwa i tym samym potęguje procesy dezintegracyjne. Militaryzm jest slepą uliczką i jak nie rozwiązął bezpieczeństwa Cesarstwa Rzymskiego, tak też nie rozwiązał we współczesnej epoce,  problemów Związku Sowieckiego.

Reakcją na  upadek cywilizacyjny wyrażajacy sie w państwie uniwersalnym i wyjałowieniu  dominujacej mniejszości jest pojawienie się proletariatu wewnętrznego i zewnętrznego deligitymizującego władzę dominujacej mniejszości. W Cesarstwie Rzymskim było to Chrzescijaństwo i germańscy barbarzyńcy. W latach 30-tych, gdy Toynbee pisał swe rozważania nie było oczywiście mowy o wyłonieniu sie tych zjawisk, ponieważ jeszcze Europa nie tylko nie wytworzyła państwa uniwersalnego, ale sama była jeszcze w fazie zaburzeń. Co więcej, ówczesny świat był skolonizowany przez mocarstwa europejskie. Dziś po przeszło półwieczu dekolonizacji, Europa sama stała sie terenem kolonizacji przez ludy dawnych kolonii. Dzis obserwujemy trzecie już w historii, parcie świata muzułmańskiego na nasz kontynent. Tym razem ta ekspansja ma charakterer przede wszystkim demograficzny. Państwa są poddawane systematycznej kolonizacji, tak, że jeżeli obecne trendy sie utrzymają, to Francja za lat 40 stanie sie krajem o wiekszości muzułańskim, a Belgia i Holandia już za lat 20. To spowoduje że  zachodnia część Europy  zmieni swój cywilizacyjny charakter, ale wcześniej pogrąży sie w chaosie sporów  etnicznych. Młode prężne wspólnoty muzułmańskie nie będą chciały bowiem pracować na utrzymanie  starzejącej się populacji Europejczyków. Zaś adminstracyjne metody powtrzymania migracji i dynamicznego przyrostu naturalnego wśród tych wspólnot, nie mają żadnych szans powodzenia. Dziś z całkowitą pewnościa możemy zdefiniować kategorie proletariatu zewnetrznego w postaci muzulmańskiej imigracji.

Trudniej do tej pory było zdefiniować kategorie  "proletariatu wewnętrznego". Dobrobyt państw europejskich powodował, że właściwie , poza środowiskami muzułmańskiej imigracji trudno było wskazać jakieś grupy społeczne podważające legitymizacje cywilizacyjną naszego kontynentu. Polityka wzrostu gospodarczego, a po spadku tego wzrostu, polityka zadłużania państw dla sfinansowania   społecznego dobrobytu, nie była kwestionowana. A Europa żyła na kredyt. Spadajace zaś tempo wzrostu gospodarczego w  sytuacji samobójczej polityki demograficznej, nie jest w stanie dłużej zapewnić powszechnego dobrobytu. Tym bardziej, iż polityka globalizacji doprowadziła do radykalnych zmian społecznych. Z jednej strony do niesłychanego wzbogacenia sie nielicznych elit ekonomicznych, z drugiej zaś do postepujacej pauperyzacji. Obecny kryzys i postepujaca pauperyzacja, po raz pierwszy zakwestionowały prawomocność obecnego ustroju gospodarczo-politycznego. Można powiedzieć, że obecny kryzys prowadzi do wyłonienia sie właśnie kategorii 'proletariatu wewnętrzego" według ujęcia Toynbee`ego.  A zatem mamy do czynienia już ze wszystkimi podstawowymi kategoriami upadku cywilizacyjnego.

Ten kryzys cywilizacyjny jest szerszym tłem dla tego wszystkiego, co sie obecnie dzieje w Unii Europejskiej .Podstawowym przejawem obecnego kryzysu jest nieudolność przywództwa niemiecko-francuskiego w odpowiedzi na europejski kryzys.Dobrym przykładem jest tu przykład Irlandii, która tylko dzięki zdecydowanemu oporowi wobec recept serwowanych przez duet Merkel-Sarkozy powoli wydobywa sie z zapaści. Bezpośrednia bowiem przyczyną tego kryzysu zadłużeniowego  jest bowiem wspólna waluta, zapewniajaca najsilniejszym państwom Unii gospodarczą hegemonię, zaś słabszym  gospodarkom blokujaca rozwój. To wspólna waluta jest fałszywą odpowiedzia na wyzwania gospodarcze wspólczesnego świata, a zwłaszcza fałszywą odpowiedzia na wyzwania gospodarcze stojace przed naszym kontynentem. Powoduje bowiem, z jednej strony osłabienie wzrostu w słabszych gospodarkach, z drugiej strony stwarza pokusę utrzymania wysokiego standartu dobrobytu, kosztem nadmiernego zadłużenia. Próba rozwiązania tego problemu poprzez integracje fiskalną i budżetową oraz tworzenie 'rzadu ekonomicznego' jest   działaniem  prowadzącym do dalszego obniżenia zdolności rozwojowych gospodarek europejskich i podcięcia możliwości konkurencji ekonomicznej z innymi obszarami gospodarczymi współczesnego świata.Integracja w postaci "rządu ekonomicznego" prowadzi bowiem do ubezwłasnowolnienia poszczególnych państw w walce z kryzysem i wyłączenie patriotyzmu narodowego, jako motywacji przezwyciężenia gospodarczycch zagrożeń. Doprowadzi do pogłębienia społecznej apatii. Ta propozycja jest charakterystyczna dla cywilizacji w fazie dezintegracji charakteryzujacej się  niezdolnością do skutecznej odpowiedzi na powstające wyzwania. Odpowiedzią na te wyzwania stają sie fałszywe recepty, jeszcze bardziej pogłębiające zapaść naszego kontynentu. Proponowane "reformy" są działaniami tylko pogrążajacymi europejska gospodarkę,  wpychając ją  w jeszcze  większe pęta zadłużenia i biurokracji.  W obecnym kształcie  Unia Europejska staje się blokadą rozwojową naszego kontynentu. Nie znaczy to, że należy odrzucić całkowicie koncepcje Unii. Trzeba odrzucić tą jej wersję, która polega na budowie jednolitego państwa europejskiego, państwa uniwersalnego ze wspólna waluta i wspólną polityka fiskalną. Unia powinna przybrać charakter nie państwa, ale kształt wspólnego rynku, pozwalający poszczególnym narodom na ich własną odpowiedzialność za swój los, stwarzając tym samym warunki do ich wzajemnej konkurencji,  pobudzającej rozwój. Natomiast państwo uniwersalne z jego polityką uniformizacji jest bariera rozwojową.Nie '"pogłębianie " integracji, a wycofanie sie z jej  patologicznych form takich jak pozbawiania suwerennosci państwowej,  może zapobiec i ekonomicznej degradacji naszego kontynentu, i cywilizacyjnemu upadkowi.

Jak to już pokazała agenda lizbońska,  Unia Europejska  nie jest zdolna do konkurencji technologicznej z innymi obszarami ekonomicznymi. Ograniczając suwerenność państwową, stwarza mechanizm niszczący nie tylko ekonomiczna efektywność, ale także  jej duchowe źródła rozwoju.Dążenie bowiem do stworzenia państwa europejskiego wyraża się niezwykle silnie w niszczeniu chrześcijańskiej tożsamości naszego kontynentu. A jak pisze Toynbee, to duchowe  dziedzictwo i duchowa tożsamość jest fundamentem zdolności poszczególnych cywilizacji do rozwoju.  Rozwój cywilizacyjny dokonuje sie w pierwszym rzędzie w wymiarze ducha. I cała historia człowieka jest dowodem na dominacje sfery duchowej nad materialną.Ideologia prymitywnego materializmu prowadzić może, tak jak w przypadku innego mocarstwa zdominowanego przez materialistyczna ideologię-Związku Sowieckiego, tylko do upadku nie tylko duchowego, ale i materialnego.  To kwestionowanie własnej cywilizacyjnej tożsamości  poprzez rugowanie chrześciaństwa ze świadomości naszego kontynentu, promowanie feminizmu, aborcji, homoseksualizmu i innych dewiacji, niszczy zasoby, które są źródłem siły duchowej i moralnej pozwalajacej  na definiowanie i    przezwyciężanie zagrożeń. W tym wymiarze Unia Europejska staje się promotorem destrukcji naszej cywilizacyjnej tożsamosci  i niszczenia zasobów duchowych poszczególnycvh europejskich narodów.

Obecny kształt Unii jest fałszywą odpowiedzia na cywilizacyjne wyzwania naszego kontynentu i staje się zagrożeniem dla przyszłości europejskich narodów naszego kontynentu. Dlatego sprawą niezwykłej wagi jest określenie polskiej polityki europejskiej. Formuła Marka Jurka: "tyle wspólnych instytucji, ile wspólnych wartośći i interesów" jest optymalnym założeniem polskiej doktryny europejskiej. Celem polskiej polityki europejskiej powinno być działanie na rzecz wycofania się Unii z  prób budowania państwa uniwersalnego. Jest to bowiem droga, jak pokazuje doświadczenie innych cywilicacji,  do cywilizacyjnego unicestwienia. Państwo uniwersalne z jego dyktaturą uniformizacji nie jest bowiem w stanie skutecznie odpowiedzieć na najważniejsze wyzwania cywilizacyjne.Unia Europejska powinna stać się wspólnym rynkiem pobudzającym  wzajemny rozwój ekonomiczny, a nie blokujacym rozwój słabszych narodów centralizmem brukselskim, za którym z trudem skrywa sie nacjonalizm niemiecko-francuski. Polska powinna zdecydowanie sie wycofać z planów likwidacji własnej waluty narodowej i  stać sie promotorem przekształcenia Unii w płaszczyznę współpracy europejskiej szanujacej kulturową  i narodową różnorodność . Unia może mieć przyszłość, jeśli skutecznie odpowie na współczesne wyzwania. Ale to musi być Unia dla narodów, a nie Unia niszcząca narodowe tożsamości i ich podmiotowość. Zapowiedzi polskiego rządu o 'pogłębianiu " integracji i woli wprowadzenia wspólnej waluty, świadczy nie tylko o ekonomicznym szaleństwie obecnych władz,  ale świadczy, że Polska nie ma narodowego przywództwa, zdolnego do przeciwstawienia się zagrożeniom naszej przyszłości.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka